sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział IV



Rozdział IV już jest w waszych rękach!
Kochani, mała prośba. Obserwujcie, polecajcie bloga innym Ausllymaniakom, by też tego bloga czytali! Nie piszę dla siebie. Piszę dla was!
Stworzyłem na Facebooku FANPAGE bloga. Oto link do niego ;)

Zapraszam na kolejną dawkę energii z A&A!
Rozdział IV 
Prawda
- Ally Dawson...
Czekałam na odpowiedź.
...
- Nie jesteś NASZĄ CÓRKĄ.
***

- Nie jesteś NASZĄ CÓRKĄ.
Stałam w bezruchu. Nie mogłam uwierzyć, w to co usłyszałam.
Zaraz, zaraz! Odkryłam, o co chodzi!
- Hahahah, dobry żart, mamo! Świetnie tato! Przecież wiem, że zawsze w urodziny robicie mi żarty! Myślisz, że czemu afrykańskie zwierzę chciało mnie zawieźć do Egiptu? I to jak miałam osiem lat!
- Słoneczko, ten wielbłąd chciał się tylko zaprzyjaźnić...
- A skończyło się na tym, że trafił mnie swoją nogą w kostkę!
- Ally, musiałaś wiedzieć!
- No dobra, rozumiem, ale czemu akurat w urodziny?
- Bo od razu umówiliśmy się z mamą, że dowiesz się na siedemnaste urodziny!
Byłam zrozpaczona. Ci ludzie wychowywali mnie przez 17 lat, i teraz się okazuje, że nie są moimi rodzicami, za których się uważają! Nie wiem, co w tej chwili muszę zrobić.
- Jeszcze jedno pytanie: Jak to się stało, że wylądowałam u was?
Moi przybrani rodzice głęboko westchnęli.
- Na prawdę mam ci to opowiadać? - zapytał były ojciec.
- Tak, jestem tego pewna. - odpowiedziałam.
Penny (moja przybrana matka) już wzdychała.
- Twoi rodzice byli z nami bardzo zaprzyjaźnieni. Znaliśmy się od przedszkola. Twój tato został prawnikiem, mama zaś była cukiernikiem. Zawsze pomagali nam w kłopotach. I wtedy, oznajmili nam, że Lilianna jest w ciąży...
- Lilianna? Moja matka miała na imię Lilianna?
- Tak! - potwierdziła Penny. - Zawsze mówiliśmy do niej Lily, gdy była w dobrym humorze. A gdy była wściekła, twój ojciec mówił do niej pełnym imieniem: Lilianno Emmo Annabeth! Wtedy twoja mama uśmiechała się na okrągło! Ahh, ta Lily - wspomniała kobieta, na chwilę zapominając o niezręcznej sytuacji. - No, ale przejdźmy do faktów. Dokładnie 17 lat temu zobaczyliśmy cię po raz pierwszy w szpitalu. Wtedy tylko krzyczałaś, ale już czuliśmy w tym szlochu rytm. Po 3 miesiącach znowu cię spotkaliśmy: byłaś już grzeczną dziewczynką, chociaż to wcale nie oznacza, że nie darłaś się przy pierwszej lepszej okazji.
Nie wiem czemu, ale zachichotałam.
- Rozumieliśmy już twoje słowa, jak u-u, albo um-um. Wtedy zawsze brałaś do rąk dużą łyżkę i śpiewałaś w swoim języku. To było na prawdę urocze!
Uśmiechnęłam się.
- Ale przejdźmy do tej gorszej części opowieści. - dodał Lester (imię mojego przybranego ojca). - Dokładnie w twoje pierwsze urodziny stało się coś strasznego. Razem z twoimi rodzicami zorganizowaliśmy przyjęcie-niespodziankę. Lilianna i twój ojciec, Daniel (Mój ojciec ma na imię Daniel! - pomyślałam.) wyjechali ze swojego domu, by przyjechać na miejsce twych urodzin. Do hotelika, w którym urządzone było przyjęcie, prowadziła stroma, wąska droga. Z obu stron widać było ciągnącą się przepaść (Co to za hotel z przepaścią ja się pytam!). Daniel jechał jak zawsze ostrożnie. Jednak na ostatnim zakręcie źle zahamował. Auto wjechało w ceglany murek, który się rozbił. Razem z tobą, z tyłu siedziała matka. Gdy zauważyli, że zbliżają się do przepaści, Lily powiedziała do ciebie: - Kocham cię, pamiętaj o mnie. Pięć metrów dzieliło samochód od urwiska. Jak zawsze co chwilę otwierałaś szyby i zamykałaś. Lily wzięła ciebie razem z fotelikiem i wyrzuciła cię przez okno. Gdyby nie fotelik, również byś nie przeżyła...
- Czyli moi rodzice nie żyją? - zapytałam.
- Tak. W ostatniej chwili Lily cię wyratowała. Hamulce się zepsuły, a oni jechali dalej. Gdy dwa przednie koła nie dotykały już ziemi, twoi rodzice krzyknęli do ciebie: - Żegnaj, córeczko! - krzyknął mój przybrany tato. - Spadli w głąb przepaści.
Penny pochrząkiwała i szlochała jak szalona.  W oku Lestera zakręciła się łza. Zamyśliłam się. Chronili mnie przez 16 lat. Postanowiłam. Może już moimi rodzicami nie są, ale zawsze będą moją rodziną. 
- Gdy znaleźliśmy cię tam, w swoim foteliku, strasznie płakałaś. Lament wypływał z twojego serca, niczym niedobrze zrobiona tama.
Zaadoptowaliśmy cię bardzo szybko. Zostałaś naszą córką.
Szczerze miałam ochotę się iść powiesić. Ale te wszystkie tłumaczenia zmieniły moje myśli i teorie o ludziach. O Tych ludziach, który kocham.
- No i co ja mam wam powiedzieć? - ponownie weszłam w głębię siebie. - Słuchaj Penny, słuchaj Lester.
- Od teraz mów do nas: wujku i ciociu, dobrze? - poprosiła Penny.
- Dobrze, Pe....ciociu - szybko się poprawiłam. - Bardzo wam dziękuję za powiedzenie mi całej prawdy. Zawsze będziecie w rodzinie - rzekłam i przytuliłam ich.
- Właściwie to nie cała prawda. Ale ktoś..zrobił to świetnie w tej kopercie - powiedział wujek i wskazał na małą kopertę leżącą na fortepianie. 
Zawahałam się odwrócić od mojej rodziny i otworzyć kopertę.
- No dalej, otwórz! - przykazała Penny.
Powoli odwróciłam się w stronę fortepianu i wzięłam do rąk małą, płaską paczuszkę.
- Wujku, ciociu, możecie mi wytłumaczyć, co to...
Nie dokończyłam zdania. Odwróciłam się w stronę drzwi. Nikogo tam nie było.
Powoli przesunęłam wzrok z szyb drzwiowych na kopertę. Na prawdę przerażający był tytuł. "Coś, co może zniszczy ci życie". Cokolwiek to było, zaadresowane było do Annabeth Jenks.
Powinnam to czytać? - zapytałam siebie. 
W końcu moja ciekawość zwyciężyła i otworzyłam kopertę. W środku był list, również z dość dziwnym nagłówkiem: "Śmierć przeżyłaś, życiem męczyłaś".
- Dobra, coraz dziwniejsze te listy przysyłają! - powiedziałam. 
Zaadresowany ponownie do Annabeth Jenks.
W końcu otworzyłam list. Było tam kilkanaście zdań napisane pięknym pismem, jakiego nie widziałam od lat.
- Ciekawość pierwszym stopniem do piekła, jak powiadają - rzekłam i zaczęłam czytać:

- Kochana Annabeth, nie wiem, czy jeszcze przeczytasz ten list. Ten list piszę ja: twoja matka. Napisałam ten list, zanim wyjechaliśmy na twoje urodzinowe przyjęcie. Wiedziałam, że zginiemy, i że ty musisz przetrwać. Teraz pewnie jesteś pod opieką państwa Dawsonów, i pewnie nazywasz się Ally. Tak, wiem to stąd, że Penny mówiła zawsze, że jej córka miałaby na imię Ally. Ale nie myl się: masz na imię Annabeth! I jak już przeczytałaś nazwisko napisane na kopercie, wiesz, że jesteś z rodu Jenks'ów. Kochanie, chciałam pobyć jeszcze z tobą, zanim przejdę na tamten świat. Przywiązałam ten liścik do twojego fotelika, przed jazdą na urodziny. Zawsze miałaś talent do śpiewania; wyciągałaś łyżkę z szufladki i występowałaś przed nami. Bardzo mi tego brakuję. Za kilkanaście, może kilkadzieścia lat znajdziesz sobie chłopaka i będziesz razem z nim wychowywać swoje dzieci.
To już pewnie nasze ostatnie spotkanie. Mam ci jeszcze do uświadomienia jedną sprawę: Masz siostrę...bliźniaczkę. Nazywa się Emma Jenks, i urodziła się siedem minut i siedem sekund po tobie. Proszę, znajdź ją i korzystajcie z życia. Wiem, jak to jest, czas szybko leci, zwłaszcza w życiu. 
Do widzenia, Annabeth. 
Twoja mama, Lilianna Emma Annabeth
"Korzystaj z życia!"

Długo stałam nad kartką, wpatrując się w pięknie napisane słowa. 
Po pięciu minutach ocknęłam się. Moja pierwsza emocja po przeczytaniu listu... 
- Mam SIOSTRĘ?

Koniec.
***
Zostawcie ślad w komentarzu, pls <3

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział III

No i wróciłem!
Przepraszam za dłuuuugą nieobecność, ale te wakacje, a potem jeszcze wesele wujka :d
Jestem z tego rozdziału dumny, więc zostawić ślad w komentarzu proszę!
W tym rozdziale zaczyna się wielka tajemnica, która wychodzi na jaw.


- Nie pora na gadaninę o delfinach. PODOBA MI SIĘ ALLY, ROZUMIESZ?
- Że co, słucham?
Odwróciłem się z Dezem, i zobaczyłem Ally, czekającą na wyjaśnienia.
- No mów!
***

- Słuchaj, Ally... - chciałem wszystko wytłumaczyć, ale język plątał mi się i w jedną, i w drugą stronę, że z całego zdania wyszło badziewie.
- Chodzi o to, że dziś jest Dzień Dobroci dla Zwierząt i... - wyjaśnił niepotrzebnie Dez.
- Że co? Jaki dzień dobroci dla zwierząt! Co to ma być?! - zapytała zniecierpliwiona dziewczyna. Piękny uśmiech przerodził się w piekielną "żądzę mordu".
- Dez! Przecież nie ma żadnego dnia dobroci dla zwierząt! - mruknąłem do niego.
- No a co zapisałeś sobie rok temu w kalendarzyku? - zapytał Dez i wyjął mój notes. Odpiął zasuwkę i przewrócił na dzisiejszy dzień. - O, tutaj! - powiedział i pokazał mi oraz Ally. Zamiast pustej kartki zauważyłem moje pismo "Dzień Dobroci dla Zwierząt".
- AUSTIN!!!
Widać było, że Ally zaraz wybuchnie.
- Wiesz, o co chodziło? Że podoba mi się...w tobie to, że nigdy się nie poddajesz - powiedziałem niepewnie i położyłem rękę na jej ramieniu.
- I mówisz mi to akurat wtedy, gdy przed chwilą dowiedziałam się, że dziś jest Dzień Dobroci dla Zwierząt? Przegiąłeś...Tak, to prawda, jestem ssakiem. Ale przecież każdy człowiek jest nim. Zawiodłeś mnie zdecydowanie . - rzekła Ally smutno i odwróciła się na pięcie, wyraźnie zawiedziona.
- I coś ty wymyślił, idioto! - krzyknąłem do Dezmonda.
- Przynajmniej lepiej wyszło, gdybyś powiedział jej całą prawdę! Żal mi cię, Austin. I kto tutaj jest idiotą! - ryknął na mnie i obrócił się na pięcie zupełnie jak Ally.
Zostałem sam w pokoju. SAM .

Oczami ALLY
***

Austin powiedział mi, że podoba mu się we mnie to, że nigdy się nie poddaję. Byłoby to bardzo miłe, może nawet postrzegałabym go bardziej niż jako przyjaciela, ale żeby mi powiedział to w dniu Dobroci dla Zwierząt?
Ostro przegiął...oj ostro!!
Ale szczerze...lepsze te słowa, niż rachunek za nowy telefon u Dallasa...
A jak już mowa o Dallasie, zaprosił mnie! Do kina ;)
Poszliśmy na komedię romantyczną Miami's Love. Oglądaliśmy go razem, świetnie nam poszło . Ale w końcu, on przysunął się do mnie, ja do niego, i...pocałował mnie. Na początku nie przypominał w ogóle TEGO PIERWSZEGO, jak to opisywali w gazecie MY FIRST BOYFRIEND. Ale potem poczułam ten ogień, który rozpalał w nas, jakby w moim sercu zakwitły lilie wodne, mieliśmy łączącą więź, która zawiązała się na supeł nie do rozplątania. Nie wiem czy minęło pięć sekund czy cała noc, ale w końcu oderwaliśmy się od siebie. Siedziałam przez chwilę w osłupieniu, zupełnie jak on. Razem się roześmialiśmy, wtedy jakaś baba z tyłu kopnęła w nasze siedzenia i wyszeptała:
- Idioci, może byście się przymknęli! Zaraz Teodozja pozna swoich biologicznych rodziców! To wzruszający moment!!
Po chwili wszystkie panie na sali głośno szlochały i wyciągały chusteczki do płakania. 
- Może chodźmy już stąd.. - zaproponowałam Dallasowi.
- Zgodzę się stuprocentowo! - odpowiedział. 
Wchodzimy po schodach do wyjścia, Dallas już wyszedł. Nagle coś sobie przypomniałam.
- Dallas, poczekaj, zostawiłam torebkę! - krzyknęłam. Wtedy trzy panie krzyknęły:
- Ciszej!!
Podeszłam do mojego miejsca, ale niczego na nim nie było.
NIE MA TOREBKI!
Wychodzę szybko z kina, wypatruję oczami Dallasa, jednak jego nie ma!
- CHOLERA!!
Miałam tam swój NOWY, kosztujący prawie 500 zł telefon i jedyną, czerwoną szminkę. Fajnie :d

Oczami AUSTINA
***

Faktycznie, trochę przesadziłem. 
Ale co miałem powiedzieć? Że bujam się w niej od ponad tygodnia? Raczej nie...
Ale przynajmniej prawda nie wyszła na jaw.
Mam już dość tej całej sytuacji. Co ja mam jej powiedzieć?
Do tego ten idiota Dez nazwał mnie idiotą, i odwołał to, że powiedziałem na niego idiota... Trochę ponaginane .
W każdym razie mam dość! 

Oczami Ally 
***
Świetnie, chyba nie może być jeszcze gorzej. Najpierw rozwalony telefon, potem 500 zł z mojego portfela wyleciało niczym deszcz z chmur. Potem pocałunek w kinie (chociaż nie, to było świetne <3), a teraz kradzież torebki! Pewnie Dallas ją ukradł, przecież siedział po mojej prawej stronie, a przechodził lewą stroną!
Po prostu ekstra! Idę do Sonic Booma, mam zamiar leżeć w łóżku przez cały czas!
Zauważyłam mojego "chłopaka" przy budce ze swoimi komórkami. Wściekłość gotowała się we mnie, gdy zobaczyłam swoją skórzaną małą torebkę.
Podeszłam bliżej, akurat chłopak mnie nie widział, szukał coś na samym dole budki, widocznie jeden z telefonów wpadł mu tam. Prześlizgnęłam się zwinnie do niego, wzięłam torebkę i trzasnęłam nią twarz Dallasa (a trochę ważyła XD)! 
- Ty mendo, jak śmiałeś mnie pocałować i po minucie ukraść torebkę? Jesteś ewidentnym idiotą i kłamcą. Skur.... ty!(CENZURA) - krzyknęłam na niego i kopnęłam go tak, że wylądował w doniczce pełnej ziemi. Szybko pobiegłam do domu, bacznie obserwując, czy jakiś człowiek widział mnie bijącą Dallasa. Z drugiej strony myślałam o moim zachowaniu. Takiego okropnego słowa użyłam! To już nie jest ta sama, stara Ally. Mam już dość. Do tego jutro mam urodziny. Muszę poprawić swój nastrój i zachowanie jak najszybciej...
Pomimo późnej pory, Sonic Boom na szczęście był otwarty. Weszłam szybko do środka i ściągnęłam kurtkę. Już w kinie postanowiłam po powrocie do domu iść do łóżka, ale pomyślałam, że odrobina muzyki na koniec dnia nie zaszkodzi. Przysiadłam przy fortepianie, i zaczęłam komponować. Na początku były to tylko pojedyncze dźwięki, jednak z czasem dałam z siebie wszystko i już grałam całą piosenkę. Grałam i grałam. Aż w końcu, zmęczona uporami tworzenia kolejnej piosenki, zasnęłam.
***
Obudziłam się dopiero o dziesiątej, przynajmniej tak wskazywał zegar. Odwróciłam się od mojego ukochanego instrumentu, i zobaczyłam..mamę.
"MOJA MAMA PRZYJECHAŁA DO DOMU! DZIĘKUJĘ CI, BOŻE!" - pomyślałam i wtuliłam się w kobietę. 
- Wszystkiego najlepszego. Cór...eczko - przełknęła.
- Mamo, co się stało? - zapytałam.
Przez kilka sekund wszędzie panoszyła się głucha mgła. Bezdźwiękowną ciszę przerwał mój tatulek.
- Wszystkiego najlepszego, cór...ciu - powiedział.
- Co się z wami dzieje, wilkołaki was ukąsiły, czy wy na mózg padliście? - krzyknęłam.
- Słuchaj, Ally... - zaczęła mama. - Jest pewna sprawa, która odmieni twoje życie.
Zaczynałam się martwić.
- Ale pozytywnie czy negatywnie? - zapytałam.
- Niestety negatywnie. - dokończył tata. - To jest bardzo ważny powód, czemu musimy się rozstać.
- Rozstać? Powód? Co tu jest grane? - krzyknęłam. Do niepokoju doszła wściekłość i niepewność.
- Ally Dawson...
Czekałam na odpowiedź.
...
- Nie jesteś NASZĄ CÓRKĄ.

Koniec.
***


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Wiadomości z bloga I

Witam was ponownie, Ausllymaniacy!!
I Wiadomości z bloga!
W tym wydaniu:

~ Muzyka
~ Ankieta/Sonda
~ Nowe rozdziały

Muzyka - drodzy fani, wasz kochany Feniks zamontował muzykę w tle! Gdy włączycie mojego bloga i zaczniecie czytać, koniecznie ustawcie sobie głośność, bo pięć piosenek w playliście czeka na Was! Między innymi Deep Shadow, When I Was Your Man czy Impossible!

~ Wg ankiety, prawie 50 głosów zdecydowało, że Ally ma być z Austinem! Niedługo pojawi się nowa ankieta, decydująca o ciągu kolejnych opowiadań :3

~ Nowe rozdziały będą się pojawiać od czasu do czasu. Mam nadzieję, że będziecie odwiedzać tego bloga często, częściej :)

To były wiadomości z bloga I !
Dziękuję za przeczytanie, napiszcie komentarz co sądzicie o nowych dodatkach i wiadomościach ;)
Byyyee <3

Liebster Award I

 Hejaa :D
Cześć i czołem !
Chorwacja już po raz piąty zaliczona! Już się pogubiłem w tych wszystkich miastach... 
A teraz dla wszystkich niespodzianka...
Zostałem nominowany do Liebster Award! 

Bardzo dziękuję użytkownikowi Refive, który nominował mnie do tej nagrody! :D Na prawdę, nie wiem, czym sobie tak zasłużył ten blog..

Przypomnę zasady Liebster Award:
1. Podziękować osobie, która nominowała cię.
2. Przedstawić pytania, które zadała ci osoba nominująca.
3. Odpowiedzieć na pytania, które zadała ci osoba nominująca.
4. Nominować kilka innych blogów do Liebster Award.

A więc tak, oto pytania i me odpowiedzi!

1. Kiedy się urodziłeś?
Jestem spod znaku Byka. Urodziłem się w maju 2001.
2. Bransoletka czy łańcuszek?
Cholera, czy ja wyglądam na dziewczynę? Jak już coś to wisiorek na sznurku. XD
3. Film czy serial?
Wolę chyba filmy, choć są krótsze i mają nie za długą fabułę. Nie znoszę serialu typu "Moda na sukces" xd
4. Lubisz kiedy pada deszcz?
Tak, wtedy mam czas na rozmyślania.
5. Twoje ulubione zajęcie?
Pisanie na stronkach o HP i czytanie blogów.
6. Twoje marzenie?
Zawsze marzyłem o wystąpieniu w Harrym Potterze lub jakimś serialu z Disney Channel.
7. Ulubiona piosenka?
"City of Angels" zespołu Thirty Seconds to Mars
8. Pizza czy chipsy?
Pizza, bo chipsy śmierdzą :d
9. Masz rodzeństwo?
Tak, młodszego brata.
10. Jaki masz styl ubierania się?
Mam dobry humor, wtedy fioletowe rurki, zielona koszulka. Jestem smutny, wściekły - wyrażają to moje czarne kolory.
11. Ilu masz prawdziwych przyjaciół?
Oto ich imiona: Sara, Gosia, Wiola, Aga, Michał, Mateusz, Gabi. Oprócz Mateusza i Agi wszyscy znamy się ponad 6 lat. Jednak czasem rozmyślam, czy oni na prawdę znoszą moje humory i fochy XD

No i teraz to polecanie blogów. Nie mam za dużo do polecania, więc dam kilka:
hgssbezcukru.blox.pl
http://austinially-love.blogspot.com/
http://lovestoryauslly12.pinger.pl/
http://auslly-just-like-a-dream.uchwycone-chwile.pl/
http://my-diary-ally.blogspot.com/

Proszę, macie moje pierwsze Liebster Award!