czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział X

#YAY <3
10 rozdział na blogu - TO JUŻ JEST COŚ ;*
Mam nadzieję, że podołam zadaniu, które wyznaczyła mi pewna Bloggerka - Bardzo ci dziękuję za tą opinię!
Właśnie dla niej i dla alokin (Pansy ;*) dedykuję jubileuszowy post :)
Zostawcie ślad w komentarzu - PROSZĘĘ <3

Oczami Ally
***

Tak przeleżałam prawie dwa dni. Poza swoimi głośnymi jękami nie słyszałam nic: nawet dobijających się do drzwi klientów, którzy pewnie chcieli coś wytargować. Ally Dawson rezygnuje z życia! - pomyślałam.
I dobrze. Straciłam Austina - straciłam siebie. Straciłam Deza, straciłam Trish.. Z chęcią włożyłabym głowę do sedesu, bo TAM moje miejsce.
Otrząsnęłam się i wstałam, trzymając się stolika. Zamarłam, gdy przez okno zobaczyłam na dworze..Śnieg. Musiało być na prawdę źle, bo prawie całe okno było zasypane! Szybkim tempem ubrałam się (jednak zasnęłam jeszcze przy zlewie) i zeszłam na dół. Okazało się, że wszystkie wyjścia są zasypane i zostałam uwięziona! 
- A gdyby tak otworzyć jedne z drzwi i usunąć śnieg? - pomyślałam.
Ten pomysł wydawał mi się świetny, dopóki go nie zrealizowałam. Cały śnieg, który "miał stać w miejscu", sypnął na mnie. Po chwili leżałam pod ponad dwoma metrami śniegu. Szybko wynurzyłam się z Góry Utrapienia i ruszyłam po miotłę. Trzeba było jakoś odsunąć ten puch; przecież dalej byłam zasypana.
Próbowałam dodzwonić się do Trish, ale oczywiście los mnie nie lubi i nie było zasięgu. 
- Niech ktoś tu przyjdzie, bo ja tu z głodu umrę! - pomyślałam. - Albo co gorsza z zimna! - dodałam. 
Z małego schowka wyciągnęłam wielką szuflę i zaczęłam odrzucać śnieg z jednego miejsca na drugie. Szczerze, po 15 minutach byłam wyczerpana, i już miałam iść sobie zaparzyć herbatkę, ale przypomniałam sobie: nie ma wody.

Oczami Austina
***

Nie wierzę, jak ona mogła mi coś takiego zrobić. I te jej słówka o tym, że nasza miłość przetrwa wszystko, że jest niezniszczalna.. Jak ja się mogłem na to nabrać?!
Nie mogę. Muszę zapomnieć o.. Ally i zacząć nowe, lepsze życie. Mimo iż tego nie chcę, decyzja jest bez wyjątku zatwierdzona. 
Wyszedłem na balkon i krzyknąłem:
- ALLY DAWSON, NIENAWIDZĘ CIĘ!

Oczami Trish
***

Siedziałam w domu Deza. Piliśmy cieplutką herbatę z cytryną. Miałam właśnie sięgnąć po ciasteczko, ale Dez mnie uprzedził i powiedział:
- Trish, musimy coś zrobić z Austinem i Ally. Nie mogą się kłócić w nieskończoność.
- Właściwie to tylko Ally zrobiła tą całą aferę. Może i jestem jej najwierniejszą i najlepszą przyjaciółką, ale akurat w tej sprawie jestem za Austinem. W sumie tylko on jest pokrzywdzony. - stwierdziłam.
- Tak, ale ten blondyn to mocny gość! Myślę, że akurat obmyślił swój plan i wciela go w życie.
- Pewnie tak...
Zapadła cisza. Dez się na mnie popatrzył, ja na niego. Zbliżyliśmy się do siebie. Położył rękę na moim ramieniu...nachylił się...i zadzwonił.
Zaraz...zadzwonił? A nie! To dzwonek.
Dez szybko otworzył drzwi, a stał w nich nie kto inny, jak Austin Moon.
- Total, gościu! - ucieszył się rudy, ale ten tylko mruknął.
- Postanowiłem zapomnieć o Al...o Wiecie-Kim. Nie lubię żyć w taki sposób, by ktoś mnie wykorzystywał. A wy gdzie się wybieracie? - odparł blondyn.
- Do Ally - odrzekłam i ubrałam kurtkę.

Oczami Ally
***

Czułam, że zmieniam się w lód, a myślenie o Austinie wcale mi nie pomagało. Góra Snieżna dalej stała przed moimi wszystkimi drzwiami. Postanowiłam, że zacznę biegać wokół kasy, ale przy pierwszym okrążeniu poślizgnęłam się i upadłam. Zaczęłam płakać, rozumować, że może nigdy stąd nie wyjdę, ale nagle usłyszałam jakieś krzyki.
- Ally, jesteś tam?

Wiem, że krótki, i przepraszam za przerwę w pisaniu ;)
Wasz Ausllymaniak, który właśnie rozbił Auslly XD

2 komentarze: