I'm so sorry </3
Miałem dodać, ale Blogger jest aż taki tępy, że skasowało mi cały XII rozdział -.-
Więc po długaśnej przerwie wracam do was! Nie wiem, na ile, ale myślę, że trochę na pewno! :)
I chciałbym prosić niektórych komentujących, by nie spamowali tą samą treścią kilkanaście razy, bo trochę mnie to już denerwuje.
Zaczynamy, jedziemy z XII rozdziałem :)
Rozdział XII
6 grudnia, ok. godziny 20:30
Oczami Ally
***
Gdy zobaczyłam jego nową lalunię, moja twarz zmieniła kolor na czerwony. Z uszu buchała mi para - taka byłam wściekła. Miałam ochotę iść do niego i wygarnąć mu to prosto w twarz, ale zrozumiałam jego strategię. On po prostu chce, bym ja była o nią zazdrosna! Taka na pewno nie będę, więc szepnęłam tylko do przyjaciół:
- Chodźmy do domu, tak tu zimno.
Pokój Ally, godzina 23:30
Oczami Ally
***
Postanowiłam zapomnieć o tym śmieciu i skupić się wyłącznie na sobie i na moich przyjaciołach. Dzisiaj zostali u mnie na noc. Zaczęliśmy oglądać film "Krwawa Maska IV", ale Dez dostał takiego ataku paniki, że szybko wyłączyłam telewizor. Po uspokojeniu kolegi zaczęłam rozmawiać z Trish.
- Myślisz, że spotykanie się z nową dziewczyną jest ze strony Austina dobrym zagraniem, czy nie?
Ta tylko odpowiedziała:
- Mnie tam on nie obchodzi, byle by był spokój.
Skarciłam się w duchu. Przecież miałam o nim nie rozmawiać, a tym bardziej o nim myśleć. Co mogłoby mi pomóc....
- Wiem! Już wiem! Już wiem! Wiem, wiem, wiem! - krzyczałam i poszłam do lodówki po dżem truskawkowy.
Za swoimi plecami usłyszałam słowa Deza:
- Czy ona nie ma przypadkiem jakichś urazów psychicznych?
Oczami Austina, w tym samym czasie.
***
Zaprowadziłem Lavi do pobliskiej pizzerii. Była wręcz oczarowana smakiem tego specjału.
- O mój Boże! Nawet u nas, we Włoszech, nie robią takiej pysznej pizzy! - powiedziała.
- I tu się zgodzę - nikt nie robi lepszej pizzy od Riggy'ego Rugga! - odrzekłem.
Ona jest świetna. Czuję to.
- To gdzie teraz idziemy? - zapytałem.
- Pamiętasz, jak mówiłam, że muszę się zameldować? - przypomniała mi.
- Tak, oczywiście. Na szczęście jest on niedaleko.
Wziąłem z wieszaka żakiet Lavi i podałem go jej.
- Dziękuję ci - rzekła miło.
- No to chodźmy do tego hotelu - szepnąłem, otworzyłem drzwi Lavi i wyszedłem za nią.
Oczami Ally, godzina 2:40
***
- I jeszcze raz! Ally, wytrzymasz!
- No dobra...
I thought you were a friend,
Maybe even something more.
But again I'm on the bottom,
Because again, I was wrong.
Because again, I was wrong...
- Pięknie Ally! To było świetne - gratulowała mi przyjaciółka. - Jak ty to tak szybko napisałaś?
A ja, myśląc ukradkiem o Austinie, stanowczo odpowiadam:
- Wszystko wzięłam z serca. Z mojego złamanego serca.
Trish usiadła obok mnie.
- Wiem, że to boli. Ale uwierz mi..To przejdzie. Jesteś twarda. Na pewno spotkasz jeszcze wielu chłopaków walczących o twoje względy. Daj sobie szansę i zapomnij o nim.
Skierowałam oczy na przyjaciółkę.
- Wow, Trish. Pierwszy raz wygłosiłaś piękną mowę na temat kogokolwiek!
- A myślisz, że dlaczego pracuję w sklepie mówniczym?
- I wszystko jasne.. - odpowiadam i śmieję się, zapominając o bólu bulgoczącym we mnie.
Wow! Biedna Ally :( Rozdział mega i zapraszam do siebie. Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńCUUUDDDDDOOO! :). Czekam na następny! :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i obiecuje, że nie będę taka nachalna. Przepraszam, ale nie chciałam sprawić ci przykrości. Pozdrawiam Klaudia K.
OdpowiedzUsuńSpokojnie, tylko po prostu mnie to troszkę denerwowało :D
Usuń